Czy zastanawiliście się kiedyś, czym słodzi się produkowane przemysłowo dżemy i kompoty? Skąd pochodzi mięso, które wkłada się do konserw czy kiełbas? Albo – z czego produkuję się paszę dla zwierząt?

A czy wiecie na czym polega samowystarczalność żywnościowa państwa albo i całego kontynentu? Że to pojęcie istotnie zmieniło swoją treść? Że już nie możliwość produkcji „u siebie” – w Polsce, Francji czy słonecznej Italii – a skuteczne gwarancje dostaw w ramach kontraktów miedzynarodowych, ba, transkontynentalnych, przesądzaja o bezpieczeństwie żywnościowym?

I jeszcze – skąd wiadomo, że wwożone do Polski produkty są dla nas bezpieczne? Nawet jeśli nigdy nie zagoszczą na polskich stołach, mogą być przecież źródłem rolzicznych kłopotów.

W naszej petycji nie piszemy o tym, że czas na zakazy. Dobrze wiemy, że nie da się powstrzymać zmian: że wołowinę pozyskamy z Ameryki Południowej, wieprzowinę z Azji, drób z USA, zboża z Oceanii, warzywa z czarnoziemów ukraińskich a owoce z basenu Morza Czarnego. Taka kolej rzeczy. Postulujemy jedynie o to, by nasz racjonalny ustawodawca przewidział i zaplanował działania na nieuchronne zmiany. By wprowadził obowiazkowe badania sanitarne żywności z krańców Świata, by wypieranie produktów miejscowych przez towary z dostaw pozaunijnych nie zezwoliło na obniżenie jakości, standardów i norm.

O szczegółach poniżej.