Na krawędzi ciszy i krzyku rodzi się refleksja, która nie zawsze bywa wygodna dla możnych tego świata. Niby wszyscy znają starą teorię o tym, że w przededniu głosowania należy na chwilę zamilknąć, by dać ludziom odetchnąć od grzmiących haseł. Jednak, gdy rzeczywistość pędzi w przyspieszonym tempie, a cyfrowe megafony wyją nieustannie, trudno uwierzyć w skuteczność tego anachronicznego rytuału. Dostojni politycy i biznesowi pionierzy patrzą z wyższością na twórców obywatelskich akcji, bo tytułują się elitą. Fundacja Dobre Państwo pragnie tę dumę delikatnie ukłuć w bok. Nie chowa się za półuśmieszkiem i nie szepcze w nadziei, że ktoś jej łaskawie przytaknie.

Skoro wszyscy potrafią mówić coraz głośniej, czasem nawet spod kościelnej ambony, to może najwyższy moment przyznać otwarcie, że cisza wyborcza w takiej formie, jaką kiedyś ustalono, wyblakła i kruszy się pod naporem wszechobecnej dezinformacji i dynamicznych kampanii internetowych.
Nawet największy zwolennik tradycji poczuje się dziwnie w epoce, w której spór polityczny toczy się do ostatnich sekund w mediach społecznościowych, a jedno publikowane na gorąco nagranie dociera do milionów, nim ktokolwiek zdąży zakrzyknąć hasło o konieczności wyciszenia. Dawne zakazy wprowadzano z myślą o dobru wspólnym. Idee spokoju i równości w dostępie do uwagi wyborcy miały chronić społeczeństwo przed dziką propagandą. Dziś jednak amboniada, czyli osobliwe zjawisko grzmiących wystąpień spod tysięcy mównic, dowodzi, że w istocie zakaz przemawia głównie z mocą wymuszonego milczenia. Skrywa się w tych realiach pewien paradoks. Gdy rządzący i pretendenci wciąż agitują półoficjalnie, mniejsze ugrupowania muszą udawać, że cierpliwie czekają, aż wybrzmi głos dzwonów w niedzielny poranek. Zamiast realnej ciszy dostajemy zatem obyczajową iluzję, którą elity rozgrywają, jak im wygodnie, czasem wprost zasłaniając się przepisem, który dla obywateli bywa pusty i niezrozumiały.
Seneka mawiał, że gdy brak nam mądrości, żadne prawo nie jest wystarczająco skuteczne. Prawo o ciszy wyborczej sprawia wrażenie oderwanego od bieżącej mądrości społecznej, bo niemożliwe jest zapanowanie nad wirusem plotek czy kampanią nasyłaną do skrzynek mailowych. Jedni mówią, że bez ciszy ostatnie dni kampanii stałyby się bezbrzeżnym polem bitwy, drudzy widzą w tym polu naturalny obszar demokratycznego sporu, który powinien rozgrywać się bez kagańców. Fundacja Dobre Państwo patrzy na te spory z namysłem i ciepłą troską, bo każdy głos obywatela, nawet jeżeli bywa krzykliwy, zasługuje na poszanowanie. Sprawowanie władzy to nie tylko przywilej, ale i obowiązek rozumienia, że milczenie wcale nie musi oznaczać pokoju.
W kulisach świata politycznego i gospodarczego kipi przekonanie o własnej nieomylności. Uśmiechają się wielcy gracze, wierząc, że same nazwiska wystarczą do wygrania każdej batalii wyborczej. Zapominają, że to zwykły obywatel miewa odwagę zadawać niewygodne pytania i sięgać tam, gdzie wzrok wielkich nie sięga. Mówienie stop może być ważne, ale narzucanie ciszy wyborczej w takiej formie niekoniecznie służy wspólnemu dobru. Dobre Państwo w swoich inicjatywach stawia na wypracowanie nowej umowy społecznej, w której poczucie odpowiedzialności za los innych będzie fundamentem. Bez podważania wolności słowa i bez ciągłego zasłaniania się sztywnym paragrafem mamy szansę wykuć model, który pozwoli zarówno na rzetelną wymianę myśli do ostatniej chwili, jak i ochronę przed finansowym zalewem manipulacji.
Wystarczy sięgnąć do pełnej wersji źródła, gdzie autorzy petycji rozkładają na czynniki pierwsze absurdy obecnego stanu rzeczy. Najbardziej bulwersuje fragment opisujący kulisy wykorzystywania luk w przestrzeni sieciowej, kościelnej i tuż przy wejściach do lokali. Luki te nie przynoszą korzyści zwykłym ludziom. Wzmacniają za to cyniczne zagrania tych, którzy i tak są w stanie opłacić sztaby doradców i armie prawników. Fundacja Dobre Państwo zachęca do peregrynacji w głąb znaczenia tych słów, bo tylko tak zrozumiemy, ile może nas kosztować przyzwolenie na archaiczną fasadę ciszy, za którą kryje się gęsty rumor nieoficjalnej agitacji.
Najtrudniejszy pierwszy krok, więc zróbmy go wspólnie. Nikt tu nie wzywa do chaosu, ale do namysłu nad tym, jak wzmocnić mechanizmy kontroli dezinformacji i jednocześnie pozostawić ludziom swobodę wymiany argumentów. Politycy, przedsiębiorcy i każdy, kto czuje się naszą samozwańczą elitą, niech nie udaje, że ma monopol na prawdę. Fundacja w imię poprawy losu obywateli proponuje ciepłe, ale nieuległe podejście do wymiany zdań i legislacyjnych korekt. Dobro wspólne stawiamy ponad interesem partyjnym. Razem z ludźmi, którzy do nas dołączą, chcemy zmienić anachronizm w nowoczesną regulację, w której nikomu nie zamyka się ust, a jednocześnie chroni się prawo do spokojnego głosu oddawanego bez presji.
Tak wygląda świat, w którym cisza i hałas od dawna się przenikają. W tym świecie nie wystarczy wykreślić jednego paragrafu, trzeba przemeblować fundamenty naszego myślenia o kampaniach i debacie publicznej. Zamierzamy to zrobić ze zrozumieniem, bez zbędnego patosu, ale z przekonaniem, że razem jesteśmy w stanie zaprowadzić ład. Spróbujmy wypełnić tę umowę społeczną treścią. Pozostańmy wrażliwi na ludzkie obawy i bądźmy odważni w tworzeniu reguł, które służą sprawiedliwości i rozumowi. Wtedy nawet najzamożniejszy darczyńca nie kupi sobie prawa do zagłuszania innego człowieka. Outsiderski bon mot głosi, że nic nie obnaża człowieka bardziej niż cisza, w której przyglądamy się jego czynom zamiast słuchać wyolbrzymionych deklaracji. Możni przywykli do słów, którymi barwnie oklejają swój wizerunek, lecz milczenie w tej grze często stanowi ich sprzymierzeńca. Jeśli więc prawo ma służyć społeczeństwu, niech będzie mądrym narzędziem, a nie rozmytą iluzją.
Fundacja Dobre Państwo liczy na Wasze wsparcie. Zapoznajcie się z pełnym zapisem petycji, do którego powyższy tekst jest zaledwie wstępem. Zróbmy krok naprzód ku lepszemu porządkowi, który nie skazuje nikogo na ciszę i nie pozwala najgłośniejszym przekrzyczeć reszty. W ten sposób spełnimy to, co antyczni mędrcy uważali za najważniejsze. Uszanujmy troskę o wspólnotę i dążenie do życia w zgodzie z naturą prawdy. Niech to będzie nasz skromny kamień węgielny pod budowę ustroju przyjaznego ludziom, wolnego od fasadowości, a bogatego w autentyczny dialog do samego końca.