Tak parafrazowano Władysława Gomułkę w głębokim PRL-u. Po cichu, by kpina nie stała się przyczyną kłopotów. Takich, jakie były udziałem Stanisława Wawrzeckiego* i wielu innych, skazywanych za coś, co dziś powszechnie uważa się za fundament rynku – za odsprzedawanie z zyskiem rozmaitych dóbr. Skazywanych nie na grzywnę, ale na wieloletnie więzienie, albo – jak w przypadku Stanisława Wawrzeckiego – na karę śmierci. Za sprzedaż mięsa. Za sprzedaż wszelkich towarów, których za sprawą socjalistycznego modelu gospodarki po prostu nie było.
Gomułka uważał, że wyłapywanie i surowe karanie spekulantów jest najlepszą odpowiedzią Państwa na „brak wszystkiego”. Był wróg, była walka, nie przybywało od tego chleba (ani mięsa), ale za to z łatwością można było wskazać winnych.
Wydawać by się mogło, że 35 lat Wolnej Polski wiele zmieniło. Że zrozumieliśmy, jak działa wolny rynek, na czym polega handel, na czym – zarabianie pieniędzy.
Art. 20 Konstytucji mówi wprost, że społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej. Preambuła Konstytucji – że Państwo jest subsydiarne wobec wolnych Polaków.
I co? I nic.
W najbliższą środę, 22 maja 2024r., senacka Komisja Petycji będzie rozpatrywać naszą o petycję o wykreślenie kolejnego PRL-owskiego reliktu z Kodeksu wykroczeń – przepisu art. 133, który mówi o SPEKULACYJNYM handlu biletami na imprezy artystyczne, rozrywkowe i sportowe. Postulujemy, by można je było wreszcie w pełni legalnie odsprzedwać z zyskiem. Oczywiste? No nie, skądże.
W tzw. „materiałach do petycji” – czyli omówieniu petycji dla członków Komisji, przygotowywanych przez Kancelarię Senatu, czytamy:
„Spekulacja biletami wstępu na wskazane w art. 133 k.w. imprezy godzi w interesy konsumenta, utrudniając mu lub uniemożliwiając udział w interesującym go wydarzeniu. Spekulacja biletami godzi też w interesy państwa. Sprawcy tych czynów osiągają realny, nieopodatkowany i trudny do wykazania zysk, nie tylko kosztem konsumentów i ponoszącego wydatki organizatora imprezy, ale też kosztem funduszy, z których pochodziły dotacje na organizację wydarzenia. Społeczna szkodliwość tego wykroczenia jest bezsporna, a depenalizacja zachowania może spowodować niewystarczającą ochronę interesów konsumentów.”
Żeby było poważniej, autorzy omówienia odnoszą się tzw. Dyrektywy OMNIBUS, która mówi o konieczności zapewnienia przez państwa członkowskie prawidłowej ochrony konsumentów. Jednak nie wspominają, że represja ze strony Państwa wobec osób fizycznych w postaci kary aresztu, organiczenia wolnosci czy też grzywny za czyny godzące w dobro konsumentów nawet urzędnikom europejskim nie wydawała się adekwatna. I dlatego takich środków w przywoływanej dyrektywie nie przewidzieli. Są inne, w Polsce z powodzeniem stosowane np. przez UOKiK.
Nie ma też w opracowaniu zastrzeżenia, że dyrektywa działa w relacjach B2C (business-to-customer), czyli między przedsiębiorcą a nabywcą indywidualnym. I to przedsiębiorca może być z mocy dyrektywy ukarany. Tymczasem przepisy Kodeksu wykroczeń stosuje się wyłącznie wobec osób fizycznych. Nie wobec przedsiębiorstw, nawet jeśli to jdg. Wszystkim, których myśli uciekają ku ustawie o odpowiedzialnosci podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod goźbą kary, przypominamy, że do takich czynów nie należą wykroczenia, a jedynie przestępstwa.
Na marginesie tylko przypomnieć wypada, że Kodeks wykroczeń nie jest instrumentem podatkowym. Od ustalania jak wysoki obywatel „osiągnął zysk” (przpuszczać należy, że autorm opracowania chodziło raczej o dochód, zysk jako taki nie rodzi przecież obowiązków podatkowych), a następnie od poboru należności podatkowych jest Urząd Skarbowy. Z tego powodu nie Kodeks wykroczeń, a Kodeks karny skarbowy służy określaniu, co jest, a co nie jest wykroczeniem podatkowym oraz jaka karę zastosować wobec sprawcy.
Kto miałby więc być ukarany na podstawie przepisu art. 133 Kodeksu wykroczeń? Każda osoba fizyczna, która kupiła taniej i sprzedała drożej bilety na trzy rodzaje imprez: rozrywkowe, artystyczne i sportowe. Nawet jeśli „zysk”, o którym mowa w przepisie, nie daje się wyrazić w pieniądzu, a korzyści osobistej.
Tak, tak, miły czytelniku, chciałeś oczarować narzeczoną i kupiłeś bilety na koncert? Liczyłeś w zamian na jej przychylność? No to pyk! Popełniłeś wykroczenie! Grozi ci kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 5000 zł! Cud, że czujne służby Państwa cię na tym nie złapały! Ale nie licz na pobłażliwość Państwa! W końcu Cię pochwycą i jeśli nie wpadłeś na inny sposób zdobywania przychylności, a narzeczona wymagała wielu zabiegów (i wielu biletów), to biada ci! Areszt i grzywna! Śmieszne? Nie bardzo… Straszne? Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
Gdybyśmy mieli Dobre Państwo, to podbilibyśmy świat! Ale nie mamy dobrych przepisów…
Nasza petycja (nr: P11-39/24):
Materiały do petycji (nr: BAP.DPK.133.98.2024 GK):
*Stanisław Wawrzecki został skazany na karę śmierci 2 lutego 1965 r. przez Sąd Wojewódzki w Warszawie za udział w tzw. aferze mięsnej. W dniu 19 marca główny oskarżony Stanisław Wawrzecki skazany został na karę śmierci. Była to jedyna wykonana kara śmierci za przestępstwo gospodarcze w PRL. Według wielu opinii, był to „mord sądowy”, a wyrok wydano faktycznie na najwyższych szczeblach władzy – nalegać miał na to szef PZPR Władysław Gomułka. Rada Państwa PRL nie skorzystała z prawa łaski, o co zwrócili się obrońcy. Wawrzeckiego powieszono.
*Zdjęcie Władysława Gomułki pochodzi ze zbiorów CAF/PAP. Zostało przetworzone przez aplikację Canva Magic Studio™