Przez bród trzeba przejść po kamieniach. Kamienie milowe wskazują drogę do 666 miliardów potrzebnych na koszty odbudowy dobrostanu. Koalicja drepcze i szepcze o sukcesach. Gdzie mapa zmian? Propaganda to zbyt mało. Poważni gracze traktują się poważnie. W Unii Europejskiej umówiliśmy się w sprawie warunkowości i procedury naruszeniowej. Wypłaty ze wspólnego skarbca uzależnione są od przestrzegania prawa. Pieniądze z KPO nie zostaną odblokowane bez reform. W warstwie słów: odezwy i apele, a póki co audyty. Deklaracje przed czynami. Licha skuteczność. Co do faktów, przykro. Dlaczego?
1. Nie przywrócono niezależności Trybunału Konstytucyjnego. Wysoki Sejm zamienił się na chwilę w sąd, albo nawet i trybunał, i uchwalił, co miał. Trochę późno, lecz lepiej późno niż później. Trochę bez trybu, lecz nie chodzi o procedurę, a o słuszność. Jednak uchwała nie zastąpi ustawy, a o ustawę już nie tak łatwo. Bez niej zaś realnej kontroli konstytucyjności nadal nie ma. Nie o to chyba chodziło politykom w dalekiej Brukseli, gdy mówili o kontroli nad wydatkowaniem wspólnych środków, kontroli sprawowanej nie przez parlament przecież, choćby i najdemokratyczniejszy, lecz przez sądy. I to nie powszechne, a przez te, które rozstrzygają spory między państwem a obywatelem – przez sądy administracyjne. Tymczasem do zmian w sądownictwie administracyjnym jeszcze dalej.
2. Krajowa Rada Sądownictwa nadal jest powoływana przez polityków. Sędziowie z prezydenckimi nominacjami, lecz bez prawa do wyrokowania albo ustąpią sami, albo zostaną poddani procedurze sprawdzającej ich niezawisłość. Kto wymyśli test niezawisłości? Kto będzie o niej orzekał? Co z tymi sędziami, którzy go nie przejdą? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi, a czas płynie.
3. Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego trwa i też jest schroedingerowska: spełnia i nie spełnia wymogów niezawisłości. Jedni sędziowie sędziami są, inni nie są. Co jakiś czas wybrzmiewają apele, by ci, którzy nie są, ustąpili, lecz i oni nie milczą. I nie ustępują, bo przecież sam Prezydent RP namaścił. Kto ma rację? Kto sędzia, a kto nie? Jeśli odsunąć od orzekania jednych, to co z blisko dwoma tysiącami, też namaszczonymi, ale źle wskazanymi? Ustawa potrzebna na gwałt, i to nie jedna. Na razie jednak nie ma żadnej. Gwałt na wymiarze sprawiedliwości trwa, zbiorowy, bez troski o definicje. A rząd nadal milczy.
4. Nie rozdzielono funkcji Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Starania się nawarstwiają, lecz owoców brak. Trwają za to dyskusje czy rozdział, czy jednak nie, który model lepszy, chociaż obietnica już dawno dana.
5. Niezależność mediów publicznych ugrzęzła w procesie likwidacji, środki na płace i na bieżące funkcjonowanie publicznego radia i telewizji płyną, lecz z rezerwy, a nie z abonamentu. Uchwalona przez polityków likwidacja wprost nazywana jest pozorną, a o jej kosztach się milczy. A przecież poniesienie je Skarb Państwa. Bliżej nieokreślone gremia wypracowują zalecenia i rekomendacje, deliberują, a konkretnych projektów nikt nie widział. Odpolitycznienie, misja, rady powiernicze – wszystko to nieźle brzmi, ale na razie kontrolę nad mediami sprawuje KRRiT i Rada Mediów Narodowych, a na zmiany się dopiero zanosi.
6. Media publiczne działają i nie działają zarazem. Nowe programy, nowe formaty, nowy kontent? Nie, jeszcze nie czas. Na razie zwijamy, wymieniamy, reorganizujemy, stare nazywamy po nowemu, nowe osadzamy w starym. Czy to dlatego, że potrzebny jest czas na wypracowanie modelu, a potem na jego wdrożenie? Na likwidację kilku konstytucyjnych organów, w tym i KRRiT, by urządzić wszystko na nowo? Pewnie tak, lecz na razie ani konkretnej wizji zmian, ani większości potrzebnej do jej uchwalenia na horyzoncie nie widać.
7. Ustawa budżetowa utknęła w TK, bo dwóch posłów było i nie było posłami zarazem. Gdy zostanie przez TK zakwestionowana, rząd i państwo będzie funkcjonować najpierw w oparciu o prowizorium, które z tych samych przyczyn co i ustawa – runie, a później – według projektu budżetu. Jak długo? Czy do końca kadencji Sejmu? Przecież wyrok, który doprowadził do wątpliwości wokół dwóch posłów, już zapadł, więc i wątpliwości pozostaną. Finasowanie zatem odbywać się będzie w cyklach kwartalnych, skończą się wypłaty z rezerwy, bo finanse Państwa będą jedną wielką rezerwą. Dość kosztowną w obsłudze, bo przecież ciągłe rolowanie tanie nie jest, ale kto bogatemu zabroni? 666 miliardów już czeka, będzie z czego pokryć.
8. Gdy już wreszcie ostatni kamień z tamy, co zagradza drogę potokowi pieniędzy, zostanie usunięty, popłyną wartko środki z Brukseli. Ale i wtedy łatwo nie będzie, bo brakuje instytucji i zasobów ludzkich gotowych do ich absorpcji. Krajowy Plan Odbudowy, budowany na zasadzie: „niech każdy otworzy szufladę i da to, co tam zalega” wymaga pilnej weryfikacji. Kto miałby ją przeprowadzić? 54 inwestycje i 48 reform, z których każda musi się zacząć od głębokich zmian systemowych, na razie przypomina koncert życzeń. Pobożnych życzeń.
9. Tymczasem zaliczki na rozmaite inwestycje płyną z Polskiego Funduszu Rozwoju. Problem w tym, że jego szef złożył rezygnację. Konkurs na następcę trwa, ale bez rezultatów, bo nikt się nie zgłosił. Wiele wskazuje, że łapanka jeszcze długo nie przyniesie rezultatów. Decyzje podejmuje więc dotychczasowy szef, czyli jest, jak było.
10. Zupełnie tak samo jak w ZUSie. Po odwołaniu dotychczasowej Prezes nie wyłoniono jeszcze następcy. No, niezupełnie – nowa Prezes jest, ale nie jest nowa. Czy przywiązanie do starego to znak, że nie ma nowych pomysłów? Czy raczej, że i w tym przypadku wygrana w wyborach zaskoczyła wszystkich?
11. Może więc jest już pomysł na kolejny konstytucyjny organ, na NBP? Jasne, że jest. Sejmowa Komisja Finansów Publicznych w pocie czoła przygotowuje wniosek o postawienie Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, koniec marca pokaże, czy się uda. A potem to już z górki: 115 posłów wniosek podpisuje, Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej przygotowuje sprawozdanie, Sejm nad nim głosuje, Prezesa zawieszamy, bo staje przed Trybunałem i można odetchnąć z ulgą. A nie, nie tak prędko, jeszcze kilku członków Zarządu NBP trzeba pozbawić funkcji, bo w NBP Wiceprezes zastępuje nie mogącego pełnić funkcji Prezesa. Nikt o tym wcześniej nie pomyślał? Pewnie pomyślał, ale co zrobić – taką mamy Konstytucję.
12. MAP nie ma mapy. Banki tzw. państwowe i inne kluczowe spółki Skarbu Państwa są przedmiotem targów koalicjantów, bądź toną w gargantuicznych procedurach konkursowych zmierzających do wybrania kolejnych władz, które będą rozumiały dziejowe prawidłowości. Konkursy są w porządku, demokracja nade wszystko, ale co z podmiotami, w których nie ogłoszono jeszcze terminów walnych zebrań sprawozdawczo – wyborczych. Podział łupów po wyborach? Po których?
13. Na granicach dochodzi do przekraczania granic. Doszło do tego, że tak dalej być nie może. Jedni migranci legalni, inni mniej, wszyscy oczekiwani, bo kryzys demograficzny. Ani jednak ręce do pracy przeszmuglowane z dalekich krajów, ani sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe nie poradzą, gdy brakuje umowy społecznej co do reguł. A tych nie ma. Byle ZUSu nie płacić, albo jakiś mały.
Zaklinacz węży wie, że dmuchając w fujarkę nie pozbawia kobry jadu, że trzeba wyrwać kły.
Do tego jednak nikt się rwie, a nasze Państwo tkwi w pudełku. W uśmiechniętym pudełku. Od tego, kto zagląda, zależy, czy Państwo jest, czy nie jest. Na razie nikt nie zagląda, bo lepiej nie wiedzieć. Siłą inercji jakoś się wszystko toczy, jest chleb, są i igrzyska.
Jak długo jeszcze? Które wybory muszą się dokonać, by wreszcie było wiadomo, jak jest?
Jesteśmy w kontakcie i z należnym szacunkiem,
Katarzyna Kosakowska i Witold Solski