Przesłanka, że religia zgubi ludzkość nie została wyprowadzona z analizy, lecz prywatnych poglądów autora. Kłóci się ze stanowiskiem J. Habermasa, który właśnie w religii upatruje źródła aksjologii, religii koniecznej także dla świadomości w społeczeństwach lewicowych.
Pozytywizm naukowy już wybrzmiał i jako paradygmat współcześnie nie obowiązuje. Ludzkość poszukuje wspólnoty definiendum religii wyzwolonej z obrzędu i folkloru. Antropologia akceptuje wierzenia i ich nie autoryzuje.
Pogląd, iż wielość informacji przybliża nas do prawdy jest zwykłym myśleniem indukcyjnym. Indukcja jest pomocna, szczególnie w rozumowaniu potocznym, lecz nie ma pełnej mocy dowodowej. Silniejsza poznawczo jest falsyfikacja dedukcji. Paradygmat w nauce ma szersze i głębsze kontekstowe znaczenie.

Harari przyjmuje stanowisko, że nie ma prawdy obiektywnej. Prawda dla autora jest procesem. Pomija granicę poznania i metody weryfikacji, pozostając w pozycji błyskotliwego publicysty epatującego czytelnika zagadkami. Stanowisko owo ma swe konsekwencje w analizie stanu i w szkicu przyszłych opcji. Determinuje rozwiązania zauważonych w „nexusie” rubikonów ludzkości.
Informacje pisarz pojmuje, choć nie definiuje, kontekstowo, antropomorfizując konieczność relacji. Nie zauważa, przydatnej w sferze AI, dostępnej literatury naukowej traktującej informacje, jako formę porządkowania chaosu, także przesłania o stałości chaosu, poglądu anachronicznego oraz daremnego w perspektywie nieoznaczoności.
Korzysta z instrumentarium języka o swej strukturze formalnej i wyobrażonej, mimo silnej pokusy by zastosować aparat języka matematyki lub logiki wielowartościowej. Gubi zatem problem, który i w AI, rozpala intelekt, mianowicie fundamentalnie aktualne pytanie czy pojęcia abstrakcyjne istnieją, a jeśli tak to jak i gdzie? Bez tych wyborów nie uzgodnimy języka komunikacji człowieka z maszyną, która korzysta z logiki i ze statystyki dwutorowo.
Algorytmy AI korzystają w trakcie uczenia się z danych. Historyk pomija, że źródłem są dla AI silosy danych. Zbiory dostępne BIGTECHOM w chmurze i dostępne w rozproszeniu w sieci dla nieograniczanej, otwarte, gdy nie ma cenzury lokalnej, społeczności, także dla maszyn obliczeniowych AI.
Inaczej, Harari nie stawia problemu ewentualnego zróżnicowania poziomu budowania wiedzy, z jeden strony w oparciu o zasoby archiwum danych powszechnych versus modele językowe analizujące klikalność, czysty pomiar decyzyjności ludzkiej, z drugiej strony lustra.
Czy jest różnica wiedzy z faktów wydobyta, w opozycji do wiedzy z gestów ludzkich wspartej. Ilościowo, z technicznego punktu, zbiory przetwarzane mają podobny rząd wielkości, tj. „n” miliardów iteracji.
W książce przyjęto, literacko błyskotliwe, pojęcie informacji jako sieci. Tworzenie bytów ponad niezbędną konieczność jest wyłącznie zabiegiem erystycznym. Czytelnik upojony wyobrażeniem, tak bliskim semantycznie i tak pustym poznawczo podprogowo dopowiada swe sensy by utrzymać wspólne oczekiwania ocen, twórcy i odbiorcy. Harari zarzuca sieć informacji na kupca książki, by zwiększyć szansę na sukces, dowolnie przez strony definiowany.
W Nexus pojawia się koncept potrzeby ludzkości, podmiotowo i jednostkowo, tłumaczącej opowieści. Opowieści rozumianej jako forma spoiwa wspólnoty.
Opowieść niosą religie i bajki. Słuchowiska to pierwsze wyobrażenia budujące siatkę pojęciową, które kształcą język dla komunikacji. Nie rozstrzyga jednak czy opowieść pełni także funkcję więziotwórczą, którą dedykuje potrzebie nadziei.
Obok dostępna jest celowość opowieści dla uświadomienia podziału i ról społecznych w grupie. W naukach społecznych używanie pojęć ma znaczenie nie tylko hermeneutyczne – służy budowie bezpieczników weryfikacji skuteczności modelu.
Opowieść, gdy jest, to jak istnieje, dlaczego, a w konsekwencji, czy gdy będzie inaczej opowieścią tkaną, to czy do innych skutków prowadzi. Zderzenia kultur i cywilizcji tłumaczą, że ludzie mogą się organizować wokół różnych zasad, a dyskusja o prawach naturalnych trwa od wieków.
Obśmiana wcześniej sieć informacji, raczej znaczeniowo zmierzająca w stronę desygnatu wiedzy, zdaniem autora jest regulatorem odkrywania prawdy i zaprowadzania porządku (chyba społecznego a porządku materii).
Harari twierdzi, że między celami dochodzi do konfliktów. Nie rozstrzyga czy kolizje prawdy i porządku istnieją z natury rzeczy czy przyczyną dysfunkcjonalności sieci informacji jest przypadek, dalej chaos. Jak zatem AI ustawi swój algorytm?
Nie ma w historii ludzkości, ba nawet we wszelkich systemach życia, braku potrzeby istnienia instytucji selekcji informacji. Zdolność do samo naprawy jest funkcją pożądaną dla każdego złożonego układu. Dyskusja jak to z ludźmi zrobić jest twórcza i nie może ograniczyć się do decyzji o hierarchiczności, w opozycji do rozproszenia. Wyklepane już aż nadto jest wezwanie kto skontroluje kontrolujących, nawet nie jest współcześnie meta tezą. Szkoda plagiatować.
Uwaga czytelnicza. Książka jest przegadana wycieczkami pseudo erudycji. Czuć, że jest to praca zespołowa. Szkoda było pracy i fragmenty rozbudowanych przykładów zamieszczono, aby się nie zmarnowały. Struktura przekazu, jej spójność oraz jedność formy z treścią są dalece oszczędne w konsekwencjach.
Harari opowiada się za decentralizacją, rozproszoną siecią informacji. Przemilcza, że teoria kontroli jest dość dobrze rozwiniętą. Celem jest sprawdzanie całości, trywializując stan, że układ jest tak słaby jak jego najlichsze ogniwo. Kluczowe jest przyjęcie relacji dopuszczalnych kosztów do wzrostu poziomu bezpieczeństwa. Wydajemy zasoby i czas, a uzyskujemy niższe prawdopodobieństwo zdarzenia losowego, którego chcemy uniknąć.
Dla AI, jak zawsze, teoria kosztów transakcyjnych i przekleństwa wspólnego pastwiska skrzeczą swą dynamiką kłopotów zarządczych. Idzie o dystrybucje odpowiedzialności.
Tak, mamy czas rynku informacji. Handlujemy, informacje za informacje. Kultura dostępu pozwala pomijać cenę danych. Przykro, gdy państwa pozwalają się ograć korporacjom i oddają dane o swych poddanych i zasobach firmom prywatnym.
Za udział w zabawie w chowanego, zaopiekuj się mymi tajemnicami, bo ja ufam Tobie. Budowane są zbiory danych wrażliwych i na ich podwalinach tworzone są modele językowe – instrukcje działania społecznego. Nie przypomina Wam to wyznania religijnego, wiary w zbawienie?
Tytuł pozycji „Nexus” to przekaźnik podatkowy. Odnieść można wrażenie, że w trakcie redakcji tekstu odstąpiono od kwestii opodatkowania pracy wytwarzanej przez maszyny, szczególnie usług generowanych przez AI, bo nie zapadły rozstrzygnięcia na poziomie styku polityki i BIGTECHU. Dobro ma się zbyć, a nie być, o zgrozo przesłanką kłopotów w trakcie dystrybucji. Kasa misiu, kasa.
Maszyny zbierają dane o rzeczach i o ludziach. Sami przyzwalamy i współbudujemy silosy informacji o sobie i o własnych zasobach. Dowolność transmisji ułatwia inwigilację. Powstają jawne, dobrowolne lub obligatoryjne, także skryte systemy ocen. Ranking osób różne ma cele i zastosowania. Warto rozmawiać. Ocena jest walutą, nagrodą i smyczą. Nikt nie skontroluje systemu. Pytajmy, czy po wprowadzeniu zakazu scoringu społecznego sam ranking ustanie? My w swej próżności chcemy się wartościować a władza lubi dzielić.
Harami nie wie lub ukrywa przed czytelnikiem produkt CBDC, który jako nowy pieniądz daje władzy nową funkcję, instrument miary i reglamentacji dostępu.
Pisarz humanista miesza sens odpowiedzialności za AI. Nie dostrzega, że inna pozycja wyznaczona jest dla twórcy algorytmu, inna dla użytkownika, a inna dla nadawcy, udostępniającego społeczności instrument, czasem nadawcy treści.
To nie Jego wina. Własność intelektualna oprogramowania twórcy wymaga regulacji, a przynajmniej rozstrzygnięć myślicieli wszelkich nauk społecznych, nie tylko z dziedziny prawa. Przywoływanie etyki jest okazaniem słabości, wyznaniem odarcia z aksjologii.
Nie wolno widzieć AI wyłącznie we wymiarze materialnym, materialnych rozumianym jako rzeczywistość fizyczną, lecz jako zakres środków płatniczych za wymianę. AI wkrótce będzie częścią społeczną demokracji i/lub systemów autorytarnych. Czy tego chcemy czy też nie wypierając ze świadomości fakty.
Zauważmy, że media społecznościowe są narzędziem uczącym AI, a nie jak utrzymuje autor, miejscem jej kreacji i wykorzystania.
Nie wiemy co AI i jej prompterzy uczynią z nauki na otwartych mediach społecznościowych, widzianych z obu stron, raz przez administratorów a raz w całości ruchu w sieci.
Harari twierdzi, że AI w sieci jest biurokracją, ładne, lecz cóż oznacza i o czym rozstrzyga bądź przesądza? Dobra sobotnia publicystyka, chwyta rozpoznawalność, pobudza i pozostaje pusta poznawczo. Pomija natomiast zbyt pochopnie teleologię i aksjologię AI. To warte jest sporu, którego nie ma!
Jaki jest status AI? Czym w świecie dla społeczeństw jest algorytm? Co My na to, aby AI stała się osobą prawną? Czy zamiar, lub nawet brak zamiaru w algorytmie AI może być prewencyjnie kontrolowany, a jeśli to nie jest możliwe?
Gdy maszyna, algorytm AI, sam w procesie ćwiczenia odkrywa reguły nie wpisane do oprogramowania, to czy zrobimy użytek z prawa do wyjaśnienia?
System sugeruje decyzje, nawet gdy ich materialnie nie wykonuje to jak życzymy sobie ukształtować ludzkie prawo do wyjaśnienia decyzji?
Władza opiera się na sile i na autorytecie organu. Cóż wolno komputerowi kwantowemu czego i tak nie zrozumiejmy? Status relacji przyszłej, AI versus człowiek i/lub społeczność, wymaga ukształtowania, oczywiście nie wiemy czy jest to skutecznie możliwe.
Chcąc kontroli AI musimy wiedzieć, że zbudujemy kolejne piętro biurokracji. Być może jest to koszt konieczny. Dwór potrzebuje Szambelanów i pokojówek.
Udział AI w mediach społecznościowych rośnie. Nie tylko boty i awatary. Spodziewać się powinniśmy maszynowego dziennikarstwa. Przyjdzie współżyć z mediami tworzonymi przez algorytmy. Kochamy tylko znane piosenki i seriale.
W opinii Fundacji Dobre Państwo ryzykiem jest wpływ AI na tłum. Ubocznie nie zależnie czy system AI anarchizuje dyskusje społeczną, czy też może ją ilościowo zdominować, zagrożeniem jest implementacja światopoglądowa ludzi lichego rozumku i słabego charakteru. Tak jak w religiach tłuszcza szuka przewodnika i celu oraz zasad. Jak żyć i dlaczego zajmuje nawet analfabetów.
Brońmy się prze rozerwaniem sieci społecznych. Rodzina, wspólnota, społeczeństwo muszą mieć przydatną religię – źródło aksjologii. Trzeba wierzyć by móc się poświęcić. Miłość do wszystkich jest wzorem chwalonym przez wszystkie święte księgi monoteistyczne, a póki co dotyka tak rzadko i z gromem.
Tworzy się kolonia informacji. Kto kontroluje dane ten kontroluje uczenie się maszynowe, a jak wiemy nauka to potęgi klucz.
Harari błyskotliwe odwołuje się do kurtyny cyfrowej stawianej między USA a Chinami. My Polacy nie stójmy pod murem nie ważne z jakiej strony. Wykreujmy choćby kanon AI i dajmy to światu.
Czy przyjmujesz sekwencję Harariego, z książki „NEXUS”, zawartą w linearności: informacja, sieć, porządek, prawda – a gdzie jest DOBRO WSPÓLNE?
Zapisywał Witold Solski.