„Dzień dobry, tu biuro poselskie posła XY. Po usłyszeniu sygnału nagraj wiadomość albo prześlij email na adres wybraniec@sejm.pl

Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek, że próbowaliście się skontaktować z posłem albo senatorem? Nam tak. Telefon milczy albo pluje tekstem o nagrywaniu wiadomości czy wysłaniu emaili. Nagraliśmy, pewnie, żadnej odpowiedzi. Wysyłaliśmy też emaile i smsy, żadnej odpowiedzi.

A przecież w kampanii wyborczej tak dużo było o bliskości, że przyjść można z każdą sprawą, że pomożemy. I co? I nic. Żeby przyjść, trzeba się umówić. Żeby się umówić, trzeba napisać. Gdy napisane, musi być odczytane, zaaprobowane jako temat spotkania. Bo po co trwonić czas na sprawy, którymi zajmować się należy albo nie ma po co?

A obietnice? No cóż, mandat poselski (i senatorski) wolny jest, niczym ptak. Nie wiążą wybrańców instrukcje wyborców. Tako rzecze Konstytucja (art. 107).

Może więc chociaż od czasu do czasu moglibyśmy dowiedzieć się, co też nasi wybrańcy czynią? Za czym podnoszą rękę i naciskają przyciski? I co najważniejsze – dlaczego akurat tak?

Dlatego zwróciliśmy się do Sejmu i do Senatu, by przepisy o wykonywaniu mandatu posła i senatora zmienić tak, by spotkanie z wyborcami było obowiązkiem, nie zaś prawem.

Poniżej tekst naszej petycji w tej sprawie.