Proboszcz, siostra zakonna, ksiądz, zakonnik, duchowny, hierarcha kościelny  to nazwy wybranych osób, które reprezentują kościół lub związek wyznaniowy, ewentualnie kościelną osobę prawną bądź zakon. Nie muszą być w sutannie, habicie, z koloratką, by reprezentować instytucję posługi duchowej.

Kościół ma majątek i nim gospodaruje jak przedsiębiorca. To potężny i bezwzględny gracz. Ma władzę, narzędzia i siłę, przed którą zginają się karki i gną kolana.

Kościół to państwo w państwie. Ubocznie, Parlamentarny Zespół, założony przez lewicę, pod Przewodnictwem Pani Minister Joanny Scheuring – Wielgus, w przyjętej przez siebie nazwie chce oddzielić Państwo od Kościoła, a nie odwrotnie, jak powinno być dla zachowania hierarchii – takie to są trwałe kotwice światopoglądowe i przyzwyczajenia podległości społecznej.     

W życiu doczesnym i w realnym świecie dóbr materialnych zawieramy z z kościołami transakcje. Umawiamy się w sprawach dysponowania mieniem. Dzierżawimy ziemie, wynajmujemy lokale, kupujemy i sprzedajemy nieruchomości. Zawieramy umowy ustne i pisemne, także z zachowaniem szczególnej formy aktu notarialnego.

Ufamy. Inwestujemy swój czas i majątek obejmując prawa przekazywane przez szeroko rozumiany kościół. Powierzamy swą przyszłość wierze. Społecznie jest cicho o tych, którzy zostali oszukani. Milczą Ci, którzy przegrali i stracili.

Tak. Interesy z kościołem są obarczone ryzykiem. Ryzkiem powszechnie nie znanym. Ryzkiem starannie ukrywanym. Ryzykiem przegrania sporu z uwagi na nieznajomość prawa. Ryzyka zakupu lub dzierżawy mienia od kościoła są wielkie. Ryzyka straty lub szkody w interesach z kościołem są niedoszacowane, ba wypieramy myśl, że kościół ma interesy i o nie walczy.

Zbycie bądź obciążenie nieruchomości przez kościelną osobę prawną osobie świeckiej, bez wymaganego w prawie kanonicznym zezwolenia właściwej władzy kościelnej, bądź z niedopełnieniem obowiązku pozyskania koniecznych dokumentów, stanowi czynność prawną niezupełną (negotium claudicans). W razie potwierdzenia staje się niewadliwą i w pełni skuteczną, a w razie odmowy potwierdzenia – bezwzględnie nieważną. Niektóre są nieważne od początku.

Z wewnętrznych regulacji kościelnych wynikają ograniczenia dotyczące reprezentacji w obrocie nieruchomościami i w użyczaniu ziemi bądź budynków oraz budowli. Kościelne przepisy wewnętrzne wyznaczają procedury i wymagają pozyskania oświadczeń, zgód i dowodów, których zarówno treść jak i forma nie są publicznie znane.

W transakcjach z Kościołem Katolickim musimy sięgnąć do Konkordatu. Świeckiego kontrahenta parafii, zakonu, seminarium w obrocie rynkowym mieniem kościelnym dotykają także regulacje Kodeksu Prawa Kanonicznego. Do uwzględnienia są jeszcze przepisy statutowe i reguły instytucji kościelnej stawającej do umowy. Zaprawdę powiadam, że zaświadczenie z MSWiA o zdolności do reprezentacji jest dalece niewystarczające.

Problemem jest skuteczność działań związanych z zarządem majątkiem kościelnym. Czynności podjęte bez wymaganego zezwolenia, podkreślmy to ponownie, są negotium claudicans, czynnością prawnie nieskuteczną lub bezwzględnie nieważną.

Marginalizowany jest wpływ zezwolenia na alienację dóbr kościelnych, którego brak w konsekwencji prowadzi do uznania, że do transakcji nie doszło. Nawet po latach rękojmia wiary ksiąg wieczystych nie chroni nabywcy. Zakup lub dzierżawa bez zgody biskupa, często bez wymaganej zgody Papieża, będzie nieważna. Pozostanie proces o zwrot zapłaconej ceny lub zwrot poniesionych nakładów na cudzej nieruchomości. Niezachowanie formalności przewidzianych w prawie kościelnym, daje legitymację właściwemu organowi kościelnemu do skutecznego złożenia skargi w celu przywrócenia praw kościoła.

W zawiłościach kanonów kościelnych i kolizyjnych przepisów dwóch porządków prawnych pogubili się w przeszłości notariusze, zarządy banków, urzędnicy administracji, pracownicy państwowych agencji rolnych i wielu biznesmenów.

Problematyka meandrów transakcji pomiędzy kościołami a innymi podmiotami w ciągu ostatnich trzydziestu lat obrosła bogatym orzecznictwem i literaturą doktryny. Tylko znikoma część, z uwagi na wrażliwą społecznie stronę uczestnika o statusie kościelnych osób prawnych jako przedsiębiorców, dostępna jest publicznie. 

Nikt nie chce być stroną i ponosić skutków czynności prawnej nieskutecznej. Krzyżują się modele indyferencji dwóch systemów prawa oraz zasad rozdziału kościoła od państwa i wolności przekonań.

Kodeks Prawa Kanonicznego, zgodnie z metodologią nauk prawnych, nie został recypowany do źródeł prawa powszechnie obowiązującego w Polsce. Jednak każdy z nas jest adresatem norm i zasad prawa wyznaniowego. Związani jesteśmy gwarancjami wolności sumienia i wyznania. Respektować musimy interferencję porządków prawnych. Egzemplifikację dostrzegamy już w Konstytucji RP, która w art. 25 ust. 3 niewątpliwie osłabia stanowisko państwa.

Przywołując ustawę o stosunku państwa do Kościoła dostrzegamy kategorie spraw ziemskich i mieszanych, jedynie duchowe pozostawiając dowolności światopoglądowej. Mamy, w polskim prawie istniejący na zasadach ogólnych, model skuteczności prawa wyznaniowego.

Nieznajomość prawa szkodzi. Lepiej zapobiegać i radzić przed transakcją aniżeli radzić jak zmniejszyć straty i likwidować skutki dopiero po wyjawieniu się sporu lub kolizji interesów. Problem skuteczności czynności prawnych dokonywanych przez osoby prawne kościoła traktowany jest relatywnie. Ryzyko prawidłowej reprezentacji, zachowania procedur, warunków konstytutywnych trzeba kalkulować a nie jedynie dawać wiarę osobom zaufania publicznego. Idzie o to by przedsięwzięcie oparte na gruncie porządku prawa kanonicznego nie okazało się nieważne ipso iure.

Stracić na zaufaniu w słowa Osoby konsekrowanej można podczas remontu dobra kościelnego, najmu substancji lokalowej, dzierżawy ziemi, zakupu nieruchomości. Piastun organu działający bez umocowania lub zgody działa jak falsus procurator.

Wadliwy może być pierwotny dokument nabycia, wadliwa może legitymacja umocowania osoby do reprezentacji podmiotu kościelnego bądź wadą obciążony będzie dokument alienacji lub zabraknie innego poświadczenia lub ważnego dokumentu, z punktu widzenia prawidłowości i ważności transakcji niezbędnego, a którego braku nie sposób zauważyć, kiedy zrozumiałym zaufaniem darzy się drugą stronę umowy zapominając, że kierować się ona musi nie tylko obowiązującymi wszystkich normami prawnymi ale i wypełniać normy (pozornie) do niej tylko kierowane.