Wielu z was, obdarzonych niezachwianym poczuciem wyższości, rozgląda się po współczesnym pejzażu medialnym z pobłażliwym uśmiechem. Niejeden sceptyk przepowiada, że tak zwana dezinformacja to tylko modny frazes, a ludzkie skłonności do plotek i przekłamań obecne były, zanim człowiek odkrył ogień. Jednak ci, którzy uważnie śledzą internetowe zaułki, dostrzegają niepokojącą skalę manipulacji. Wystarczy przejrzeć wybrane źródło, gdzie w jednym z fragmentów opisano cyniczne kampanie wprowadzające rodziców w błąd w kwestii szczepień.

W tej pozornie zwyczajnej historii kryje się bulwersująca prawda. W głębi społecznej świadomości kiełkuje groźne przekonanie, że emocjonalna teoria jest wartościowsza od naukowego dowodu, a pewność siebie niektórych kontrowersyjnych autorytetów bywa ważniejsza niż skrupulatność lekarzy. Zachęcamy do lektury całości, by wyruszyć na wymagającą intelektualną wyprawę, w trakcie której można odkryć, że fragment ten odsłania szerszy mechanizm skutków bezkrytycznej wiary w sensacyjne doniesienia.
Oczywiście nie brak takich, którzy z niezmąconym spokojem odrzucają myśl o zagrożeniu płynącym z fałszywych wiadomości. Przekonują, że inteligentny człowiek sam rozezna, gdzie kończy się pogląd, a zaczyna fakt. Tymczasem nie każdy chce lub potrafi weryfikować źródła, czego następstwem jest trudna do zatrzymania fala treści podających się za prawdę objawioną. Codzienna praktyka w sieci dowodzi, że chętnie sięgamy po łatwe wyjaśnienia i kolorowe sensacje, zapominając o głębi analizy. W Internecie nikt nie pyta o wiek czy wiedzę, każdy może być wirtuozem propagandy lub zbawcą w łachmanach. Bezczynność jako strategia działania prowadzi do ogólnej dezorientacji, a w dłuższej perspektywie łatwo obróci się przeciw nam wszystkim. Uprzedzając protesty lobby wolnościowych, należy dopowiedzieć, że wspólne wypracowanie rozwiązań nie jest żadną zdradą ideałów. Przeciwnie, to wspaniała okazja do tworzenia umowy społecznej, w ramach której zachowujemy jednocześnie przestrzeń swobodnej wypowiedzi i należytą ochronę człowieka przed krzywdzącym kłamstwem.
Platon pouczał, że należy rządzić sobą, aby móc wytyczać drogę innym, co w nowoczesnym języku można przełożyć na konieczność samodzielnego dokonywania rozważnego wyboru treści, zanim ośmielimy się tworzyć prawo czy moralizować. Te słowa, choć wyrosłe z odległych czasów, powinny dziś przyświecać każdemu, kto bierze za wzór dobro wspólne i z troską przygląda się mętnym wodom dyskusji publicznej. Aby tę troskę wzmocnić, niezbędne jest wsparcie inicjatyw społecznych, do których zalicza się dzieło Fundacji Dobre Państwo, pochylającej się z uwagą nad problematyką manipulacji informacyjnej. Fundacja pragnie poszerzać horyzonty myślowe i wskazywać, że w otchłani pozornie nieszkodliwych fake newsów czai się ryzyko służące nieuczciwym grom politycznym i biznesowym. Gotuje się tam wywar, którym nieświadomie karmimy przyjaciół, rodzinę, klientów i wyborców.
Wielu wpływowych gości, przyzwyczajonych do swej elitarnej pozycji, może potraktować ten apel jako rojenia naiwnych idealistów. Być może z ich punktu widzenia każda wzmianka o kontroli czy weryfikacji źródeł brzmi jak pierwsza zapowiedź cenzury. W rzeczywistości nikt nie pragnie zabrać im władzy, bo nie da się odebrać czegoś, co z racji ogólnej bezzwłoczności bywa jedynie złudzeniem. Taki paradoks, w którym słabi udają silnych, a silni pozostają obojętni, skłania do wniosku, że jedynym właściwym ratunkiem jest mądre i systematyczne działanie oparte na zaufaniu i partnerskiej wymianie wiedzy. Nadmiar siły w połączeniu z arogancją prowadzi do sytuacji, w której elity wywołują burzę, a społeczeństwo zamiast budować trwały azyl, snuje się w labiryncie zmyślonych doniesień. Znacznie lepiej byłoby połączyć siły i wypracować rozwiązanie, dzięki któremu każdy mógłby się poczuć odpowiedzialnym za słowo wypowiedziane publicznie. Trzeba być przy tym świadomym, że modernizacja Internetu i przestrzeni medialnej wymaga czytelnych zasad gwarantujących rzetelną analizę faktów. Tylko wówczas unikniemy drastycznych posunięć, które skupiłyby się wyłącznie na blokadach i zakazach zamiast na budowaniu świadomych postaw.
Niech więc nikt nie mruga z przekąsem na wzmiankę o społecznej inicjatywie legislacyjnej, zgłoszonej przez Fundację Dobre Państwo. To ciepła, pełna troski o człowieka propozycja wyruszenia w nowym kierunku myślenia o przestrzeni publicznej. Ironią pozostaje fakt, że wielu dowcipnisiów woli pogrążyć się w starych nawykach, byle pozostać w blasku własnego, wydumanego autorytetu. Jednak wstrząsająca siła fałszu może z czasem dotknąć i ich zamożnego świata, stając się ciężarem nie do uniesienia nawet dla najbardziej pewnych siebie decydentów. Dopiero wspólne działania okażą się skutecznym lekarstwem na rosnące zamieszanie, a podjęcie odważnych kroków przyniesie szansę na odzyskanie stabilności oraz zaufania w sferze publicznej.
Niejeden obywatel z przekąsem rzuca outsiderski bon mot, że lepiej przytulać się do kłamstwa niż uśmiechnąć do niewygodnej prawdy, bo prawda miewa cierpki smak i potrafi wywrócić dotychczasowy porządek. Taka kontrowersyjna skrajność to jednak złudne wsparcie, które na dłuższą metę rujnuje fundamenty odpowiedzialnych relacji międzyludzkich. Warto pamiętać, że wzrastanie w poczuciu uczciwości informacyjnej ma w sobie coś z głębokiego humanizmu, a dzięki temu buduje się kapitał społeczny, który nie oprze się na doraźnej sensacji, lecz na wzajemnej lojalności i życzliwości. Fundacja Dobre Państwo wierzy, że nowe regulacje wspomagające prawdziwość słowa i faktów to pierwszy etap kroczenia w stronę lepszej przyszłości. Wszystko to brzmi poważnie, jednak każdy, kto zechce zapoznać się z dokumentem źródłowym, odkryje nie tylko katalog propozycji, ale i żywy obraz zmagań społecznych, w którym przeplatają się sprzeczne emocje, kolizyjne interesy i uniwersalne dążenie do dobra wspólnego.
Taka jest wizja, która zatoczy szerokie kręgi i stanie się inspiracją do przemyśleń nawet dla tych najbardziej wyniosłych uczestników debaty. Miarą prawdziwej klasy elity jest zdolność do wyjścia poza własne ego i włączenia się w pracę nad rozwojem społeczeństwa. Dzięki temu pojawia się nadzieja na poszerzenie zakresu rozważań i uchwycenie pełni dynamiki, z jaką współczesna komunikacja sieje ziarna kłamstwa lub prawdy. Zgodnie ze wskazówkami antycznych mędrców, odwaga nie polega na pogardzaniu trudnościami, lecz na ich przezwyciężaniu w imię ładu, w którym człowiek i jego los zasługują na szacunek. W tym tkwi źródło społecznej energii, pozwalającej nam oprzeć się letargowi i z ufnością spoglądać w przyszłość. Niech ta pewność pobrzmiewa w każdym kolejnym kroku na ścieżce rozwoju odpowiedzialnych mediów i solidnej sfery publicznej, ku czemu wspólnie zmierzamy.