Wprowadzenie
Prawo, które nie jest zakorzenione w trwałym fundamencie moralnym, staje się narzędziem arbitralnej władzy. Artykuł analizuje to zagrożenie, sięgając do biblijnej koncepcji prawa jako absolutnego standardu. Ukazuje, jak historyczne systemy totalitarne i współczesny relatywizm prawny obnażają słabość prawa pozbawionego transcendentnego odniesienia. Czytelnik dowie się, dlaczego powrót do idei „prawa ponad prawem” jest nie tylko postulatem teologicznym, ale warunkiem ocalenia sprawiedliwości w demokracji.
Prawo biblijne: fundament porządku i sprawiedliwości
W perspektywie biblijnej prawo pełni wielowymiarową rolę. Jest kodeksem dla wspólnoty, wyrazem woli Bożej i narzędziem pedagogicznym (paidagogos), które ma uświadamiać człowiekowi jego niedoskonałość i potrzebę łaski. Jego charakter jest absolutny i integralny. Złamanie jednego przykazania narusza całą strukturę, co stoi w kontrze do relatywizowania norm. Jezus w Kazaniu na Górze pogłębił tę perspektywę, przenosząc ciężar z czynów na intencje, czyniąc prawo jeszcze bardziej wymagającym.
Fundamentem tego porządku jest Dekalog – niezmienny standard moralny. Jego normy, jak „Nie zabijaj”, są jednoznaczne i nie podlegają negocjacjom. W tej optyce prawo stanowione przez człowieka może być zmieniane, ale tylko wtedy, gdy nie narusza nadrzędnych, boskich zasad. Prawo Boże nie jest więc ograniczeniem, lecz gwarancją stabilności.
Relatywizm prawny: droga do arbitralności i opresji
Relatywizm prawny, czyli pogląd, że normy są jedynie zmienną konwencją, nieuchronnie prowadzi do tyranii. Gdy prawo traci odniesienie do prawdy, staje się narzędziem w rękach silniejszego, co udowodniły systemy totalitarne III Rzeszy i ZSRR. Kryzys ten obnażyły procesy norymberskie. Sędziowie, by osądzić zbrodnie popełnione zgodnie z literą niemieckiego prawa, musieli odwołać się do „prawa ponad prawem”, demaskując ograniczenia pozytywizmu prawnego.
Słabość wykazuje także teoria prawa naturalnego oderwana od transcendencji – jej ogólne formuły okazały się zbyt nieprecyzyjne, by powstrzymać zbrodnie. Również formalne koncepcje H.L.A. Harta (reguła uznania) i Hansa Kelsena (Grundnorm) okazały się niewystarczające. Uzasadniają one legalność systemu, ale są moralnie ślepe i nie pozwalają odróżnić sprawiedliwości od opresji.
Prawo wyższe: niezbędny fundament systemu prawnego
Odpowiedzią na kryzys jest koncepcja „prawa wyższego” – transcendentnego punktu odniesienia, który stoi ponad prawem stanowionym. Potrzebę istnienia takiego fundamentu wspierają nauki społeczne. Psychologia i socjologia pokazują, że bez zewnętrznego wzorca moralność staje się produktem socjalizacji, a prawo odbiciem woli dominującej grupy. Współcześni teoretycy, jak Ronald Dworkin, wprowadzają do prawa zasady moralne, odróżniając je od sztywnych reguł. Robert Alexy widzi w nich normy wymagające ważenia, co jednak w sytuacji konfliktu wciąż wymaga ostatecznego kompasu.
Dla trwałości demokracji odwołanie do transcendencji jest kluczowe. Chroni ono społeczeństwo przed dyktatem chwilowej większości i gwarantuje, że prawo służy sprawiedliwości. Jak argumentował Martin Luther King, „prawo niesprawiedliwe nie jest w ogóle prawem”, co potwierdza, że normy ludzkie muszą być stale konfrontowane z wyższym standardem moralnym.
Podsumowanie
Czy w świecie relatywizmu, gdzie granice moralne ulegają zatarciu, odważymy się spojrzeć ku transcendentnemu kompasowi? A może jesteśmy skazani na dryfowanie w morzu arbitralnych interpretacji, gdzie sprawiedliwość staje się jedynie chwilową grą interesów? Od odpowiedzi na to pytanie zależy, czy prawo pozostanie gwarancją wolności, czy stanie się narzędziem ucisku. Bez „prawa ponad prawem” cała konstrukcja sprawiedliwości traci swój fundament.