Bankructwo państwa

W ostatnich dwustu latach obserwowaliśmy na świecie ponad 250 bankructw państw. Niektóre z nich bankrutowały kilkukrotnie, a około 70 razy państwa wstrzymywały wypłatę należności wobec swoich obywateli. Statystycznie co trzy lata, w jakimś kraju, władza okradła swych podatników.

Bankructwo i niewypłacalność, to terminy ekonomiczne a upadłość to termin prawny. Z bankructwem państwa mamy do czynienia, gdy nie jest ono w stanie, wobec zagranicznych partnerów,  spłacać swych zobowiązań międzynarodowych i nikt nie chce mu pożyczać brakujących pieniędzy. O miałkości  i iluzoryczności pojęcia makroekonomii świadczy fakt, że brakuje systemowej teorii i rozpoznania zagadnienia bankructwa państwa. Przejawem może być odmowa wykupu obligacji w terminach zapadalności, lub wycofanie się z gwarantowania ich wykupu po okresie obsługi kosztów odsetek. Inną bardziej miękką formą uniknięcia upadłości jest restrukturyzacja długu, która może mieć formę obniżenia oprocentowania i/lub wydłużenia okresu spłaty. Kolejną strategią ucieczki od załamania się finansów państwa jest przyjęcie pomocy od organizacji finansowych, inaczej mówiąc jest to rolowanie długu z instytucji bankowych na organizmy polityczne.

Niewypłacalność jest skorelowana z bankructwem państwa. Niewypłacalność jest skutkiem nadmiernego i długotrwałego deficytu budżetowego. Deficyt to innymi słowy zadłużenie.

Rządy uciekając od krępującego ich długu, chcąc realizować kosztowną politykę populistycznej pomocy socjalnej, dla zdobycia poparcia społecznego, stosują znane także pracodawcom alternatywne zabiegi i fortele.

Inflacja. Rząd finansuje deficyt inflacją, czyli utratą wartości siły nabywczej pieniądza. Drukowanie pieniądza, lub jego elektronicznych zapisów powoduje, że wzrasta ilość środków, a przy stałej ilości dóbr dla zachowania równowagi muszą rosnąć ceny. W szkołach młodzież jest uczona, że roczny 2% cel inflacyjny jest twórczy i korzystny dla gospodarki. To nic innego, jak nieuświadamiany podatek od oszczędności i przychodów, a skoro niski to działać ma jak parafarmaceutyk bądź homeopatyczny złoty środek. W Polsce starsi i ludzie w średnim wieku pamiętają dewaluację złotówki, niezależnie od arytmetyki okradającą oszczędności pokoleniowe zgromadzone w papierach.

PKB. Systemowy powolny wzrost produktu krajowego brutto, czyli sprzedaży wszelkich dóbr i usług. Zjawisko wywoływane być może polityką pożyczania pieniędzy na rynku bankowym bezpośrednio przez rząd. Konstrukcja emisji instrumentów przez bank centralny, dedykowana do państwowych instytucji, często pozostaje niezauważona przez rynki konkurencyjnej gospodarki krajowej. Banki komercyjne podłączają się swoimi kapitałami do tych strumieni uszczuplając ofertę kredytową dla przedsiębiorstw. Obroty handlowe wywołane ekspansją pieniądza rosną, jednak prywatni inwestorzy zmieniają swe barometry inwestycyjne i  ograniczają nakłady. Rosną prawie wszystkie wskaźniki poza wzrostem ilości dóbr i towarów w realnej gospodarce zaspokajającej potrzeby ludności. Impuls PKB nie trzyma ciśnienia oczekiwań.

Import i siła złotówki. Waluta jest poprzez kurs wymiany związana z dolarem lub euro. Dodatkowe środku na rynku wewnętrznym nie muszą wpłynąć na inflacyjny wzrost cen lecz mogą wywołać dodatkowy import pogarszający saldo wymiany handlu zagranicznego. Ruchy siłą złotówki powodują zmiany rentowności branż o różnej konstrukcji ceny pracy, energii i komponentów nie subsydiarnych na krajowym rynku.

Utrzymywanie racjonalnej równowagi międzynarodowego podziału pracy wymaga, przy płynnym kursie waluty, dodatkowych kapitałów pokrywających deficyty handlowe. Pieniądz, nawet fiducjarny, nie jest oderwany od gospodarki, dobrobytu i polityki państwa. Zła polityka może prowadzić do zadłużania kraju a to zawsze kończy się krachem gospodarczym i pauperyzacją ludności.

Dopuszczalna granica długu ma charakter względny. Przypomnijmy, że w 2013 rok rząd Pana Donalda Tuska zmienił reguły konstytucyjnej reguły ostrożnościowej, a aktualnie rząd PIS jest w trakcie takiej samej dalej idącej procedury. W szczegółach idzie o to, aby zezwolić by dług państwa w relacji do PKB mógł być większy od 50%, potem 60% a wkrótce 65%, a wszystko to bez konsekwencji dla norm kształtujących przyszły budżet kraju, w tym brak zakazu uchwalania deficytu i obniżki pensji dla budżetówki.

Jeśli mowa o prawie do obciążania długiem przyszłych pokoleń POPIS jest trwały i jednomyślny. Pamiętajmy, że wzrost zadłużenia kraju wpływa na standing kredytowy i w konsekwencji na koszt obsługi kredytów i spłat kuponów obligacyjnych. Nieśmiało w publicystyce gospodarczej wspomina się o pułapce kredytowej lub barierze zadłużenia.

Gdy rodzi się trwoga słychać zewsząd laboga. Polska i inne kraje stojąc pod ścianą bankructwa korzystają z prostych metod.

Redukcja długu zagranicznego polega na jego zamianie w inne prawo. Transakcja DES (debt equity swap) polega na zamianie długu na kapitał. Inaczej to wyprzedaż sreber narodowych, dawniej zwana prywatyzacją z udziałem inwestycji zagranicznej.

Jest jeszcze wariant ludowy tzw. polonizacja, inaczej nazywana upaństwowieniem, która znajdzie szerokie zastosowanie przy egzekwowania tarcz upuszczonych na stopy firm.

Dług wykupuje się także na rynku wtórnym, czego mamy w pamięci uroczy przykład FOZZ. Wkrótce usłyszymy o obligacjach Brady’ego, których termin wykupu z Klubu Londyńskiego dla Polski przypada na 2024 rok. Jak łatwo sprawdzić to około 8 miliardów USD.

W uproszczeniu instytucje typu Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy w zamian za przeprowadzone reformy restrukturyzują i częściowo umarzają część długu – w praktyce jedynie odsetki pozostawiając kwotę główną jako wymagalną.

Kolejną wariacją są umorzenia długów w zamian za inwestycję w ochronę środowiska. Świat zna przypadki redukcji zobowiązań międzynarodowych w ślad za inwestycjami w obronność sił sprzymierzonych. Polska nie negocjowała aby, przynajmniej w części, zakupy uzbrojenia na potrzeby obrony wschodniej flanki NATO zostały potrącone z długów wobec sojuszników.

Współcześnie czujemy się zaszczyceni, że rząd Pana Premiera Mateusza Morawieckiego tak okazjonalnie wynegocjował udział Polski w podziale funduszu solidarnościowego UE wobec pandemii Covid19. Wszyscy wszystkim rozdadzą ponad tysiąc miliardów euro dla radości każdego kraju, który spotkał się z pandemią i bez uszczerbku dla nikogo z państw wspólnoty. Wygląda na to, że źródłem sukcesu jest zaraza, która skupiając na sobie wysiłki spowoduje bogactwo ludu miast i wsi wspólnoty europejskiej.

FSUE utworzono, aby reagował na klęski żywiołowe. Zaczęło się od powodzi w 2002 roku. Do tej pory na walkę z suszą, pożarami, powodziami i innymi klęskami wydano 5 miliardów euro. Teraz kasa zrzucana będzie z helikopterów, których póki co nadal w Mielcu nie ma. Co z klauzulą praworządności, czyli z opcją celowości stanowionego prawa skorelowaną z prawami człowieka wyznawanymi w doktrynie Białej Księgi UE, w ślad za Manifestem Ventotene?

Do brzegu. Naukowcy, analitycy, finansjera, politycy, każdy z nich z osobna bada mierzy i analizuje, któremu rządowi można jeszcze dawać kasę a kto z władców jest bliski niewypłacalności. Istotne są ratingi wywiadowni i popyt na wieloletnie obligacje państwowe oferowane na rynki zagraniczne i krajowe. W tle jest PKB, polityka, demografia, rezerwy walutowe, zasoby kruszców szlachetnych i oczywiście sojusze militarne.

Przypomnijmy funkcje pieniądza, które są istotne także na rynku międzypaństwowym, bo ktoś musi na innych pracować, gdyż taki jest od wieków cel podziału globalnego tortu. Pieniądz ma funkcję transakcyjną, pomiarową, płatniczą, tezauryzacyjną i społeczną. Instytucjonalny pożyczkodawca chce strumienia czynszów i bezpieczeństwa aktywów, tyle i tylko tyle. Kreowanie relacji przy użyciu kapitału, to okoliczności. Projekt euro, dolar walutą świata, inicjatywa BRICS, póki co są obok nurtu rozmów w Polsce.

Wróćmy do bankructwa państwa. Czy Polska, czyli My będziemy świniami Europy? Już wyjaśniam i uspokajam. PIIGS można interpretować jako świnie a akronim powstały z nazw państw, Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja i Hiszpania – oczywiście w języku angielskim co tłumaczy skrótowiec. Państwa owe uważane są w Europie za podatne na bankructwo. Skłonność owa zaszyta jest w systemie gospodarczym i politycznym, czyli systemowych ułomnościach wypracowanych społecznie mechanizmów. Z końcem roku, z uwagi na ryzyko jesiennego nawrotu pandemii, nie możemy wykluczyć do grona słabszych dołączy Bułgaria, Rumunia, Francja, Łotwa i Polska by na krajach UE poprzestać.

Państwa mogą zbankrutować tak jak i przedsiębiorstwa. Przyjęło się, ze państwa nie mogą upaść lecz nikt nie jest pewien co to znaczy. Do ruiny i plajty doprowadza wydawanie więcej niż się ma lub się zarabia. Rządy swą politykę opłacają wpływami z podatków. Państwo ma jedynie pieniądze swych obywateli. Nawet, gdy sprzeda dobra wspólne i/lub zastawi przyszłe przychody finalnie z podatków opłaca politykę z każdego zakresu przymiotników. Koniunktura gospodarcza ma znaczenie, jednak jej część jest pochodną złych lub zaniechanych decyzji notabli.

Współczesna Grecja bankrutowała kilkukrotnie i o laur zwycięstwa ściga się z Argentyną i Hiszpanią. Socjalistyczne rządy zadłużyły kraj i receptą stało się wyzbycie praw do lotnisk, co finalnie pozbawia społeczeństwo istotnej części wpływów z turystyki. Pouczający jest przykład Argentyny. Idee mają konsekwencje a wybory niosą za sobą skutki. Gdy państwo bankrutuje, to opinia publiczna na świecie rzadko lamentuje. Moja chata skraja i zasady życia ludowego opisane w „chłopach” Reymonta nie bez powodu przyczyniły się do nagrody Nobla. Nie ma darmowych obiadów. Świat to Lipce.

Bankrutem zacznie rządzić bliska bądź dalsza zagranica. Stawiający opór jest usuwany z legalnych rozliczeń międzynarodowych i de facto musi zaprzestać handlu z innymi państwami. Nośniki energii, substancje czynne w farmacji, technologia są reglamentowane w zakresie umożliwiającym uchronienie się od katastrofy demograficznej i/lub zdrowotnej czy humanitarnej. Majątek poza strefą własnych sił zbrojnych, zarówno publiczny i prywatny, może zostać przejęty na potrzeby spłaty długów. Dawni partnerzy skonfiskują co się da. Kraj zostanie skazany na autarkię.

Przed paraliżem życia społecznego chronić będą zarządy zaprowadzone przez obce mocarstwa. Wierzyciele zadbają o spłatę kosztem uszczuplenia zatrudnienia i wysokości uposażeń sfery budżetowej, oraz poprzez sukcesywną wyprzedaż majątku wspólnego. Spadnie poziom usług publicznych, infrastruktury i ubezpieczeń społecznych. Drenażowe obciążenia podatkowe za stymulują emigrację elit intelektualnych a obsługa długu pochłonie znaczne części PKB. Zamrożenia kont i dewaluacja waluty, to niski wymiar kary za złych polityków. Protesty społeczne będą tłumione przez siły porządkowe lub gdy zajdzie taka konieczność przez wojsko. Żywność, leki mogą być reglamentowane, a z pewnością ilość i różnorodność dostępnych dóbr dozna znacznego ograniczenia. Sektor prywatny wstrzyma inwestycje co masowo powiększy bezrobocie. Kapitał spekulacyjny przejmie upadające zakłady pracy.

Pomiędzy techniczną niewypłacalnością a strukturalnym bankructwem z przerostu kosztów jest subtelna granica. Szarlatanerią finansową jest utrzymywanie stóp procentowych poniżej poziomu obserwowanej inflacji. Ujemne stopy procentowe to eksperyment z gatunku liczb urojonych, są potrzebne lecz nie mają desygnatów. To ucieczka do przodu opierająca się na ufności w sens przejadania zapasów na przednówku, które można odbudować konstruktywną pracą w okresie prawidłowej wegetacji. Tak przecież funkcjonuje kredyt na karcie płatniczej. Kraj po stronie przychodów w handlu zagranicznym odnotowuje eksport i transfery środków na rachunki podmiotów wewnętrznych. Wydatkową część stanowi import i przelewy zagraniczne. Mając nadwyżkę stajemy się eksporterem kapitału a przeciwnie jego importerem. Różnica to dług i/lub rezerwy walutowe. Oczywiście istotne jest także same wytwarzanie dóbr i towarów, które są nośnikiem rozliczeń, to powiązane jest z barometrem nastrojów biznesmenów. Od dobrego manipulowania sznurkami rozliczeń przez polityków zależy plastyczność i sukces gospodarki. Gra o sumie nie zerowej różne daje wyniki. Raz lepiej mieć środki, innym razem lepiej jest mieć dobro. Prawo popytu i podaży działa jak aksjomat jeno okoliczności lekko modyfikują siły argumentów.

Potencjalni bankruci są zaparkowani kredytem pod korek. Państwo i rodzina dysponują kredytem rozporządzalnym. To nic innego jak ilość środków, które można wydać na dług bez załamania się codziennej naturalnej życiowej konsumpcji. W rekomendacjach bankowych KNF mowa jest o 50%, czyli nie więcej jak połowa przychodów może być przeznaczona na spłatę. Jak wiemy Polska nabiera balastu ponad 60%, rok do roku i bez czarnych łabędzi z przeszłości, czy nikogo to nie zastanawia?

Wielu zna się na polityce, ekonomii, szkolnictwie i zdrowiu. Wielu z nich na recenzji i krytyce poprzestają. Kto ze swadą wymieni stopy, które publikuje NBP? Czym różnią i ile orientacyjnie wynoszą stopy redyskonta weksli, referencyjna, dyskonta weksli, lombardowa i depozytowa. A jednak … a to od nich zależy wysokość spłaty kredytu na karcie plastikowej, oczywiście doliczana jest marża handlowa banku i opłata za ryzyko straty oraz koszty własne komercyjnej instytucji.

Prosty przykład arytmetyczny oparty na zjawisku znanym czytelnikom. Kupujemy kredyt na nieruchomość. Milion złotych do spłaty w ratach rocznych przez dwadzieścia lat. Pierwotnie koszt kredytu wynosi 1,5%. Bank komercyjne nie chcą ryzykować miliona dla 1 procenta marży ale muszą bo NBP każe. Wkrótce koszt pieniądza w banku centralnym rośnie o 1% a potem o kolejny 1%. Co z ratą? O ile się zmieni koszt obsługi kredytu? Tylko podniesienie ceny pieniądza o 1% spowoduje wzrost raty o 9% a kolejny 1% odczujemy jako obciążenie o 17% większe.

Każdy procent ma znaczenie nie tylko jako „promilozłotówka”. Tak samo jest z państwem. Zaparkowane w obligacje, kredyty i inne instrumenty z trudem obsługuje same koszty bez spłaty kwoty głównej. Gdy cena płynności wzrośnie o kilka procent wiele państw wpadnie w spiralę długu wkręcającą je efektem Coriolisa w bankructwo. O to idzie gra by mieć ciasto i je zjeść. Siłę Coriolisa przywołano bo dotyczy hydrauliki i nie zależnie jak się kręci zawsze kieruje strumieniem do ścieku. Jak się nie obrócisz zawsze na wschód. Na tę chwilę pieniądz kręci światem i świat się wokół niego kręci. Tych, których to nie kręci pocieszmy, że wkrótce lejce przejmie informacja, precyzyjnie dostęp do danych silosowych wszystkich użytkowników sieci.

Przedstawione tezy są prywatnymi poglądami Witolda Solskiego i nie są stanowiskiem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Zbieżność myśli z aktualną sytuacją jest przypadkowa, jak też nie tworzy związku przyczynowo – skutkowego. Tekst ma charakter publicystyczny i nie może być odczytywany jako merytoryczny pogłębiony referat wskazujący źródła kłopotów i ich rozwiązania. Przy okazji rekonstrukcji rządu informuję, że jestem gotowy na przyjęcie teki Ministra Finansów. Jestem apolityczny, dobrze wykształcony i z doświadczeniem finansowym przedsiębiorcy oraz lubię pracę społeczną. Wiem co robić, by poddani kochali swą władzę a państwo by nie zbankrutowało. Przymiotów aż nadto a z pewnością w sam raz. Misji podejmę się z chwilą powołania i zaprzysiężenia. O efekt pracy proszę się nie martwić, gorzej nie będzie, gdy alternatywnie gospodarką i pieniądzem mają kierować humaniści dobraniu z klucza partyjnego.

Nie jestem chamem z Rafała liter. Jestem szlachtą gołotą, której społeczeństwo, wszystkie stany, blokują drogę do klasy średniej. Z kim? w rozumieniu wsparcia oraz sojuszników jak i opozycji postrzeganej jako przeciwnicy, traktując obie grupy łącznie i zarazem, mam walczyć, aby nie stać się podatnym i łasym na paciorki darowane przez obcych? Patriotyzm, to idea wytwarzana przez elity dla spojenia wspólnoty, wspólnoty kultury miejsca i języka. Jeśli elity nie tworzą lepiszcza patriotyzmu, stają się jedynie leninowską inteligencją, a wspólnota się wyradza i przyjmuje silniejszą cywilizację sąsiednią, cywilizację w rozumieniu Konecznego.