W starożytnym Rzymie od 12 do 19 kwietnia obchodzono święto Ceres, bogini wegetacji i urodzajów. W czasie igrzysk do ogonów lisów przywiązywano małe, palące się pochodnie. Zwierzęta były następnie wypuszczane na arenę Circus Maximus. Uważano, że taki zabieg wpłynie pozytywnie na wzrost plonów i będzie je chronił przed wszelkimi chorobami. Owidiusz podaje wytłumaczenie tego rytuału w mitycznej historii. Chłopiec z prowincji przyłapał lisa na wykradaniu kurczaków. Zdecydował się go podpalić, nie przewidział jednak, że zwierzę ruszy na pole i spali wszystkie plony poświęcone bogini Ceres.

A co u nas, w nowożytnej Polsce?

Od kilku miesięcy trwa przejmowanie mediów publicznych. Spółki publicznej telewizji i radiofonii są rozwiązywane i likwidowane, a ich władze – zastępowane likwidatorami. Sądy rejestrowe, co prawda, do tej pory uporały się z wpisami zaledwie dwóch likwidacyjnych uchwał, ale jak powiedział minister Sienkiewicz – „walec nie dyskutuje z asfaltem którędy ma jechać” i likwidację prowadzi z nieustępliwą konsekwencją i nie bez sukcesów.

Pierwszy z nich objawił się pełnej krasie wraz z obszernym raportem KRRiT z lutego b.r. Raport dotyczył stanu realizacji misji publicznej przez TVP S.A., a jego konkluzje w sposób jednoznaczny wskazują że media publiczne niemal całkowicie zaniechały tego, do czego zostały powołane. Wygaszenie programów (np. TVP Info czy TVP World), zakończenie emisji audycji informacyjnych, a nawet całych pasm, odcięcie dostępu internetowego do zdecydowanej większości programów oraz do archiwów, musiały poskutkować drastycznym spadkiem oglądalności, a co za tym idzie – wpływów z reklam. Nie lepiej sprawy mają się w Polskim Radiu, gdzie trwa ograniczanie zatrudnienia i wydatków.

Wobec tak istotnych zmian programowych w zapomnienie poszły karty powinności, nikt już nie zastanawia się nad tym, jak wygląda realizacja ich zapisów, ani też – w jakim kierunku pójdą zmiany kolejnych, które trzeba dopiero wypracować, a które będą obowiązywać w latach 2025-2030. A przecież karty powinności to ustawowe instrumenty zarządzania mediami publicznymi, a nie zbiór pobożnych życzeń, czy deklaracji.

Nikt też nie pyta, na co właściwie mają być przeznaczone ogromne kwoty z państwowej dotacji, o których pilne przekazanie płyną nieustanne prośby (i groźby) z mediów publicznych i od rządzących. Zewsząd rozlegają się utyskiwania na kolejne decyzje Przewodniczącego KRRiT, niektórzy nawet, uznawszy, że pieniądze się po prostu należą, składają zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.

Czy jednak rzeczywiście zasadne jest dalsze zasilanie z państwowej kasy publicznych mediów? Czy Przewodniczący KRRiT może od czegokolwiek uzależniać wypłaty, a jeśli tak – od czego?

Treść odpowiedzi na to pytania jest wprost zależna od tego, czy i w jakim stopniu media publiczne realizują publiczną misję. Jest to bowiem, zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, ich główne zadanie. Nie ma przy tym znaczenia fakt, że i TVP, i Polskie Radio, i wszystkie rozgłośnie regionalne to spółki prawa handlowego. Zysk, które powinny wypracowywać to jedno, ale ważniejszy jest cel, dla którego zostały powołane. Są państwowe, finansuje je Państwo, muszą więc służyć misji publicznej. I to właśnie od tego, jak KRRiT ocenia stan realizacji tego zadania, zależy, czy Państwo powinno łożyć na ich otrzymanie. A w kontekście ustawy o finansach publicznych znacznie więcej – czy dysponentowi środków publicznych wolno je przekazać.

Tymczasem w grudniu 2023 roku zdecydowano o rozwiązaniu wszystkich spółek nadawców publicznych. Pomijając odpowiedź na ważne pytanie, czy TVP S.A. w likwidacji i PR S.A. w likwidacji, to nadal publiczni nadawcy w rozumieniu ustawy o radiofonii telewizji (na mocy uchwały spółki wprost wskazane w ustawie zostały przecież rozwiązane), należy również rozstrzygnąć, czy stan likwidacji pozwala na realizację jakiejkolwiek misji. Przecież od momentu podjęcia uchwały o rozwiązaniu i otwarciu likwidacji wyłączny cel ich funkcjonowania to zamykanie działalności, poprzedzone inwentaryzacją i wieloma innymi, bardzo kosztownymi, złożonymi i przez to – długotrwałymi – czynnościami. Gdzie miejsce na misję, na zaciąganie nowych zobowiązań (również pracowniczych)? Czy spółka w stanie likwidacji może produkować cokolwiek (audycje), albo dostarczać usług medialnych? W jakim zakresie? Jak się mają do tego zobowiązania publicznych mediów z kart powinności? A jaki związek z bieżącą sytuacją publicznych nadawców mają ich wnioski o płatności z budżetu, przygotowane przecież w oparciu o zupełnie inne realia, zwłaszcza prawne? Czy można powiedzieć, że konkretne kwoty w nich zawarte, albo plany odnośnie alokacji wnioskowanych środków, zachowały swoją aktualność? Czy spółkom, choćby państwowym, gdy znajdują się w stanie likwidacji, można powierzyć publiczne środki? Co z ustawą o finansach publicznych?

To samo dotyczy wpływów z abonamentu i rekompensat za ich brak. Czy można je jeszcze pobierać i przekazywać TVP i PR, skoro te przestały zajmować się misją, a zaczęły złożonym procesem likwidacyjnym?

Oczywiście, zmiany w mediach publicznych, i to bardzo głębokie, są konieczne. Brakuje natomiast nie tylko pomysłu, ale i woli. Nic dziwnego, bowiem ani ekipa, która została właśnie od mediów odsunięta, ani ta, która przejmuje w nich władzę, nie może się pochwalić doświadczeniem w „robieniu” prawdziwie apolitycznych, pluralistycznych i w pełni niezależnych mediów. Mamy więc likwidację, która nawet przez samych ją uchwalających bywa określana jako „pozorna” i służąca wyłącznie temu, by przejąć władzę w mediach, ale nie ma nawet propozycji, dokąd cały proces zmierza.

Płonący lis biega i podpala kolejne pola. Nic dziwnego – kara za podkradanie kurczaków być musi.

By posłuchać, co chłopiec, który podpalił lisa, ma do powiedzenia o sposobach i terminach gaszenia pół, Przewodniczący KRRiT zaprosił pana ministra Sienkiewicza na posiedzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w dniu 17 kwietnia 2024 r. W samym środku Cerealiów.

Co jednak zrobi Przewodniczący i cała Rada, jeśli okaże się, że chłopiec planów nie ma? Czy nadal będzie ograniczał się do wstrzymywania płatności, czy zdecyduje się na coś więcej i skorzysta z prerogatyw, którymi z mocy Konstytucji i ustaw dysponuje?

Przypomnijmy, że art. 10 ustawy o radiofonii i telewizji, zwłaszcza interpretowany łącznie z art. 213 ust. 1 Konstytucji RP, pozwala Przewodniczącemu KRRiT, na podstawie uchwały Rady, zażądać od nadawcy, również publicznego, zaniechania działań w zakresie dostarczania usług medialnych, jeżeli naruszają one przepisy ustawy, uchwały Krajowej Rady, warunki koncesji lub regulamin świadczenia usługi. Przewodniczący może również nałożyć i na nadawcę, i na osoby kierujące jego działalnością, kary pieniężne, o których mowa w art. 54 ustawy.

Co to znaczy w praktyce? Ano tyle, że można zakazać spółkom w likwidacji dalszej emisji programów, a gdy się nie podporządkują, karać. A jesli i to nie pomoże – egzekwować decyzję wszelkimi dostępnymi środkami. Nie tak dawno temu przekonaliśmy się, że wyłączenie TVP Info jest możliwe.

Na tym właśnie  polega kontrolna rola Krajowej Rady w odniesieniu do radiofonii i telewizji. Również publicznej, o czym nikt zdaje się nie pamiętać.

Być może więc po spotkaniu zaplanowanym na 17 kwietnia 2024r., już na koniec Cerealiów, kluczowy uczestnik igrzysk, zamiast ograniczać się do odpytywania chłopca, jak zamierza ugasić pożar, złapie lisa i sam zagasi płonące pola. Oraz publiczną radiofonię i telewizję.

*Ilustracja do tekstu jest dziełem SI. Wykorzystano narzędzie Canva Magic Studio™